Rozdział 1: Nowy dom pod lasem
Dawno, dawno temu, w małej wiosce żyła sobie rodzina Wesołowskich. Tata Marek, mama Ania i ich dwójka dzieci – Zosia i Kuba – mieszkali w ciasnym mieszkanku w mieście. Pewnego dnia tata Marek wrócił do domu z szerokim uśmiechem na twarzy.
„Mam dla was niespodziankę!” zawołał radośnie. „Kupiłem starą farmę pod lasem! Będziemy mieli własne zwierzęta i ogród pełen warzyw!”
Zosia i Kuba podskoczyli z radości. „Hurra! Będziemy mieć własną farmę!” krzyczeli, biegając dookoła pokoju.
Mama Ania nie była tak pewna. „Ale kochanie, czy poradzimy sobie z prowadzeniem farmy? Przecież nigdy tego nie robiliśmy.”
Tata Marek objął żonę ramieniem. „Spokojnie, nauczymy się wszystkiego razem. To będzie nasza wielka przygoda!”
Następnego dnia cała rodzina spakowała swoje rzeczy i wyruszyła w drogę do nowego domu. Kiedy dotarli na miejsce, zobaczyli stary, drewniany domek otoczony zieloną łąką i gęstym lasem.
„Wygląda jak z bajki!” zawołała Zosia, wyskakując z samochodu.
„Ale brudny!” skrzywił się Kuba, patrząc na zakurzone okna.
Tata Marek zaśmiał się. „No cóż, mamy dużo pracy przed sobą. Ale razem damy radę!”
Przez następne dni cała rodzina ciężko pracowała, sprzątając dom i przygotowując go do zamieszkania. Zosia i Kuba pomagali, jak mogli – zamiatali podłogi, myli okna i układali swoje zabawki w nowych pokojach.
Wieczorem, zmęczeni ale szczęśliwi, usiedli na werandzie, podziwiając zachód słońca nad lasem.
„Widzicie?” powiedział tata Marek. „Wspólnymi siłami możemy zdziałać cuda!”
Morał: Gdy rodzina trzyma się razem, może pokonać każdą przeszkodę.
Rozdział 2: Pierwsi mieszkańcy farmy
Kilka dni później, gdy dom był już czysty i przytulny, tata Marek oznajmił: „Czas na naszych pierwszych mieszkańców farmy!”
Pojechali do pobliskiego gospodarstwa i wrócili z przyczepą pełną zwierząt. Była tam krowa Mućka, koza Rózia, dwie owieczki – Puszek i Kłębuszek, oraz kogut Kukuryku z kilkoma kurkami.
„Jejku, ile ich!” pisnęła Zosia, klaszcząc w dłonie.
„Ale śmierdzą!” Kuba zatkał nos.
Mama Ania westchnęła. „No cóż, to część życia na farmie. Trzeba będzie się przyzwyczaić.”
Tata Marek zabrał się do budowania zagród dla zwierząt, a dzieci pomagały, podając mu narzędzia i deski. Mama Ania przygotowała jedzenie dla nowych mieszkańców.
Kiedy zagrody były gotowe, przyszedł czas na wprowadzenie zwierząt. I tu zaczęły się problemy.
„Mućka, proszę, wejdź do zagrody!” błagał tata Marek, ciągnąc krowę za sznurek.
Ale Mućka ani myślała się ruszyć. Zamiast tego, zaczęła skubać trawę na podwórku.
„Może jest głodna?” zasugerowała mama Ania.
Zosia podbiegła z wiaderkiem pełnym trawy. „Mućka, patrz co mam!”
Krowa podniosła głowę, zauważyła smakołyk i powoli ruszyła za Zosią do zagrody.
„Brawo, córeczko!” zawołał tata Marek. „Masz talent do zwierząt!”
Kuba nie chciał być gorszy. „Ja też potrafię!” krzyknął i pobiegł do kóz.
Niestety, Rózia miała inne plany. Gdy tylko Kuba się zbliżył, koza podskoczyła i zaczęła go gonić po podwórku.
„Aaaa! Ratunku!” krzyczał Kuba, uciekając przed rozbrykana kozą.
Cała rodzina nie mogła powstrzymać śmiechu, widząc tę zabawną gonitwę. W końcu tata Marek złapał Rózię i zaprowadził ją do zagrody.
„No, no, Kuba” zaśmiał się. „Wygląda na to, że znalazłeś nową przyjaciółkę!”
Kuba, czerwony na twarzy, mruknął tylko: „Bardzo śmieszne…”
Do wieczora wszystkie zwierzęta były już bezpiecznie w swoich zagrodach. Zmęczona, ale zadowolona rodzina usiadła na werandzie, słuchając odgłosów nowych mieszkańców farmy.
„To był ciężki dzień” powiedziała mama Ania. „Ale popatrzcie, ile razem zrobiliśmy!”
Morał: Cierpliwość i współpraca pomagają pokonać nawet najtrudniejsze wyzwania.
Rozdział 3: Przygoda w lesie
Pewnego słonecznego poranka Zosia i Kuba postanowili wybrać się na spacer do lasu. Mama Ania szykowała obiad, a tata Marek naprawiał płot w ogrodzie.
„Możemy iść do lasu?” zapytała Zosia.
„Dobrze, ale bądźcie ostrożni i nie oddalajcie się za bardzo” zgodziła się mama.
Dzieci ruszyły w stronę lasu, podekscytowane czekającą ich przygodą.
„Może znajdziemy skarb piratów!” marzył Kuba.
„Albo zaczarowany zamek!” dodała Zosia.
Las był pełen tajemniczych dźwięków i zapachów. Dzieci zbierały kolorowe liście i ciekawe patyki. Nagle usłyszały ciche miauczenie.
„Słyszałeś?” szepnęła Zosia.
„To chyba kot!” odpowiedział Kuba.
Poszli za dźwiękiem i znaleźli małego, rudego kotka, który utknął na drzewie.
„Ojej, musimy mu pomóc!” zawołała Zosia.
Kuba spróbował wspiąć się na drzewo, ale było za wysokie.
„Co teraz?” zmartwił się.
Zosia rozejrzała się i zauważyła długi kij. „Mam pomysł!”
Podniosła kij i delikatnie podsunęła go kotkowi. Przestraszony zwierzak na początku się wahał, ale w końcu zszedł po kiju na ziemię.
„Udało się!” krzyknęły dzieci.
Kotek otarł się o ich nogi, głośno mrucząc.
„Chyba nie ma domu” zauważył Kuba. „Może weźmiemy go do nas?”
Zosia pokiwała głową i delikatnie wzięła kotka na ręce. „Chodź, mały. Znajdziemy ci nowy dom.”
Kiedy wrócili na farmę, rodzice byli zaskoczeni nowym przybyszem.
„Skąd macie tego kotka?” zapytała mama Ania.
Dzieci opowiedziały o swojej przygodzie w lesie.
„Jesteśmy z was dumni” powiedział tata Marek. „Pomogliście bezbronnemu zwierzakowi.”
„Czy możemy go zatrzymać?” zapytał Kuba z nadzieją.
Rodzice spojrzeli na siebie i uśmiechnęli się.
„No dobrze” zgodziła się mama Ania. „Ale wy będziecie się nim opiekować.”
Dzieci podskakiwały z radości. „Hurra! Mamy kota!”
„Jak go nazwiemy?” zastanawiał się Kuba.
„Co powiecie na Rudzik?” zaproponowała Zosia.
Wszyscy się zgodzili, a nowy członek rodziny zamruczał, jakby aprobując swoje imię.
Morał: Dobroć i empatia wobec innych zawsze się opłacają.
Rozdział 4: Wielkie sprzątanie
Nadeszła jesień, a wraz z nią czas na wielkie porządki na farmie przed zimą. Tata Marek ogłosił, że cała rodzina musi się zaangażować.
„Musimy posprzątać stodołę, zebrać ostatnie warzywa z ogrodu i przygotować zapasy dla zwierząt” wyjaśnił.
Kuba jęknął. „Ale tato, to będzie nudne!”
„Wcale nie!” zaprzeczyła Zosia. „To będzie jak gra!”
Mama Ania uśmiechnęła się. „Zosia ma rację. Zróbmy zawody, kto zbierze więcej jabłek!”
Dzieci od razu się ożywiły. „Super pomysł!” krzyknęły jednocześnie.
Rodzina podzieliła się zadaniami. Tata Marek i Kuba poszli do stodoły, a mama Ania i Zosia zajęły się ogrodem.
W stodole Kuba znalazł starą deskę.
„Tato, patrz! Możemy zrobić z niej huśtawkę!” zawołał podekscytowany.
„Świetny pomysł, synu!” pochwalił go tata. „Ale najpierw musimy skończyć sprzątanie.”
Tymczasem w ogrodzie Zosia i mama Ania zbierały warzywa.
„Mamo, znalazłam gigantyczną dynię!” krzyknęła Zosia, próbując podnieść ogromne warzywo.
„Ojej, rzeczywiście jest ogromna!” zaśmiała się mama. „Będziemy mieć z niej pyszną zupę!”
Nagle zza krzaków wyskoczył Rudzik, przestraszając Zosię. Dziewczynka podskoczyła i wpadła prosto w błoto.
„Oj, Rudzik!” zawołała, cała ubłocona.
Mama Ania nie mogła powstrzymać śmiechu. „No, no, teraz to ty potrzebujesz porządnego sprzątania!”
Pod wieczór cała rodzina spotkała się na podwórku, zmęczona ale zadowolona z wykonanej pracy.
„Zobaczcie, ile zrobiliśmy!” powiedział z dumą tata Marek.
„A teraz czas na nagrodę” dodała mama Ania, wynosząc tacę z gorącą czekoladą i ciasteczkami.
„Mniam!” zawołały dzieci, rzucając się na smakołyki.
Siedzieli razem na werandzie, podziwiając zachód słońca nad czystą i uporządkowaną farmą.
„Widzicie?” powiedział tata Marek. „Praca może być przyjemna, gdy robimy ją razem.”
Morał: Wspólna praca nie tylko przynosi efekty, ale może być też świetną zabawą.
Rozdział 5: Zimowa przygoda
Nadeszła zima, a wraz z nią pierwsze śniegi. Pewnego ranka Zosia i Kuba obudzili się i zobaczyli, że cała farma jest pokryta białym puchem.
„Śnieg! Hurra!” krzyknęli, wyskakując z łóżek.
Szybko się ubrali i wybiegli na dwór. Tata Marek już był na podwórku, odśnieżając ścieżkę do stodoły.
„Dzień dobry, śpiochy!” zawołał wesoło. „Kto mi pomoże nakarmić zwierzęta?”
„Ja! Ja!” zgłosili się oboje.
Poszli do stodoły, niosąc wiadra z jedzeniem. Zwierzęta przywitały ich radosnym beczeniem i muczeniem.
„Ojej, Mućka, ale masz zimny nos!” zaśmiała się Zosia, głaszcząc krowę.
Nagle usłyszeli dziwny dźwięk dochodzący z kąta stodoły.
„Co to było?” zapytał przestraszony Kuba.
Tata Marek podszedł bliżej i roześmiał się. „Patrzcie, mamy gości!”
W kącie, na stercie siana, leżała mama kotka z czterema małymi kociątkami.
„Jakie słodkie!” pisnęła Zosia.
„Chyba to przyjaciółka Rudzika” zauważył tata. „Musimy im pomóc przetrwać zimę.”
Dzieci od razu zabrały się do roboty. Zosia przyniosła stary kocyk, a Kuba miseczkę z mlekiem dla mamy kotki.
Po nakarmieniu zwierząt wrócili do domu na śniadanie. Mama Ania czekała na nich z gorącymi naleśnikami.
„Mniam, jak pysznie pachnie!” zawołał Kuba, wchodząc do kuchni.
„Mamo, mamo! Mamy nowych mieszkańców na farmie!” Zosia zaczęła opowiadać o kotach.
Po śniadaniu cała rodzina wyszła na dwór, by się pobawić. Lepili bałwana, robili aniołki na śniegu i urządzili bitwę na śnieżki.
„Trafiony!” krzyknął Kuba, trafiając tatę prosto w plecy.
„Ach tak?” zaśmiał się tata Marek. „No to teraz się nie wywiniesz!”
Rozpoczęła się wielka gonitwa po podwórku. Śmiech i krzyki radości niosły się echem po całej okolicy.
Zmęczeni, ale szczęśliwi, wrócili do domu na gorącą herbatę.
„To był wspaniały dzień” westchnęła Zosia, wtulając się w mamę.
„Tak” zgodził się Kuba. „Zima na farmie jest super!”
Tata Marek objął całą rodzinę. „Najważniejsze, że jesteśmy razem. To sprawia, że każda pora roku jest wyjątkowa.”
Morał: Rodzinne ciepło i miłość potrafią rozgrzać nawet w najzimniejsze dni.
Rozdział 6: Wiosenne odrodzenie
Wreszcie nadeszła wiosna. Śnieg stopniał, a na farmie zaczęło robić się zielono. Pewnego dnia tata Marek zawołał całą rodzinę na podwórko.
„Mam dla was niespodziankę!” oznajmił z uśmiechem.
Zaprowadził ich do starej szopy, którą przez całą zimę remontował w tajemnicy. Otworzył drzwi i wszyscy aż westchnęli z zachwytu.
„Łał! To prawdziwy domek na drzewie!” krzyknął Kuba, patrząc na drewnianą konstrukcję wewnątrz szopy.
„Ale super!” Zosia klasnęła w dłonie. „Możemy się tam teraz bawić?”
Tata Marek pokręcił głową. „Jeszcze nie. Najpierw musimy przenieść go na drzewo. To będzie nasze rodzinne zadanie na dziś.”
Mama Ania uśmiechnęła się. „To świetny pomysł! Będziemy mieć pamiątkę na lata.”
Cała rodzina zabrała się do pracy. Tata Marek i mama Ania przenosili cięższe elementy, a dzieci pomagały z mniejszymi częściami i narzędziami.
„Uf, ale to ciężkie!” sapnął Kuba, niosąc torbę z gwoździami.
„Dasz radę, braciszku!” dopingowała go Zosia.
Praca trwała cały dzień. Były momenty trudne i zabawne, jak wtedy, gdy tata Marek próbował wbić gwóźdź i trafił się w palec.
„Au! Niedobry młotek!” zawołał, potrząsając ręką.
Dzieci nie mogły powstrzymać śmiechu, a mama Ania pokręciła głową z uśmiechem.
Pod wieczór domek był gotowy. Wszyscy z dumą podziwiali efekt swojej pracy.
„Jest piękny!” westchnęła Zosia.
„I solidny!” dodał Kuba, stukając w ścianę.
Tata Marek objął rodzinę ramieniem. „Widzicie? Razem możemy zbudować wszystko, nawet dom na drzewie!”
Mama Ania przyniosła koc i koszyk z przekąskami. „Co powiecie na pierwszy piknik w naszym nowym domku?”
„Tak!” krzyknęły dzieci, wspinając się po drabince.
Siedzieli razem w domku na drzewie, jedząc kanapki i podziwiając widok na całą farmę. Wiosenne słońce zachodziło, malując niebo na pomarańczowo i różowo.
„To najlepszy dzień ever!” oznajmił Kuba z pełnymi ustami.
„I pomyśleć, że to dopiero początek wiosny” dodała Zosia. „Będzie jeszcze tyle przygód!”
Tata Marek uśmiechnął się szeroko. „Macie rację, dzieciaki. Na naszej farmie każdy dzień to nowa przygoda. Ale najważniejsze jest to, że przeżywamy je razem.”
Mama Ania przytuliła męża. „Dokładnie. Nasza rodzinna farma to najwspanialsze miejsce na świecie.”
Morał: Dom jest tam, gdzie jest rodzina, a wspólna praca i zabawa zbliżają nas do siebie.
I tak zakończyła się historia rodziny Wesołowskich na ich farmie pod lasem. Ale ich przygody dopiero się zaczynały, bo każdy nowy dzień przynosił coś wyjątkowego. A oni byli gotowi stawić czoła wszystkiemu – razem, jako kochająca się rodzina.